Dawno temu, choć może nie aż tak dawno, skoro niektórzy wspominają nawet nazwisko bogatej hrabiny – Bnińska, miała miejsce historia, która przerodziła się w legendę. Choć wiele wskazuje na to, że ma ona niewiele wspólnego z rzeczywistością, to zachowała się w przekazach ustnych oraz w zbiorze dawnej prozy ludowej znad dolnej Warty i Obry pod tytułem „Góra duchów” wydanym przez Wojciecha Łysiaka.
W opowieści o moście przez jezioro Lutomskie mowa o czasach kiedy rodowe perypetie stanowiły sporą atrakcję towarzyską i paliwo napędzające opowieści snute przez długie, jesienne i zimowe wieczory. Tak wtedy jak i teraz sympatie i antypatie wykrzywiały obraz, zmieniały jego kolory i nadawały pejoratywny ton narracji.
Most na Jeziorze Lutomskim
Mniej więcej przed 280 laty
Żył w Grobii hrabia bardzo bogaty.
W Sierakowie i okolicy opowiadali dziwy:
Poprzez Jezioro Lutomskie, most prawdziwy
Był zbudowany niespotykanej struktury,
Kołki tego mostu były ze skóry!
Po moście co niedzielę przejeżdżała
Z Grobii do Lutomia, do kościoła podążała
Żona hrabiego, piękna lecz zarozumiała
W 4 białe woły, wóz zaprzężony miała.
Woły miały rogi całe pozłacane
I głowy bujnymi pióropuszami ozdobione.
Z butną pychą przy ostatniej niedzieli
Wielu pamiętało – co, to widzieli
Na środku jeziora most się rwie.
Wóz z wołami i hrabiną, osiadł na dnie!
Z pokolenia na pokolenie opowiadali
Że to święta prawda przysięgali.
Legendzie posmaku związku z rzeczywistością historyczną nadaje fakt, że zbudowanie mostu w najwęższym miejscu jeziora Lutomskiego nie byłby żądnym nadzwyczajnym wyzwaniem inżynieryjnym dla dawnych budowniczych, a i doświadczonych budowniczych w okolicy Sierakowa nie brakowało. Most na Warcie powstał w XV wieku i był wielokrotnie odbudowywany po tym jak zabierała go wezbrana wiosennymi przyborami rzeka. Co więcej, taka przeprawa byłaby rzeczywiście ogromnym skrótem na drodze ze wsi Grobia do Lutomia. Czy to jednak wystarczająco poważne przesłanki? Onegdaj w Jeziorze Lutomskim znaleziono drewniane słupy, które przypisano tej opowieści szukając w nich potwierdzenia dla istnienia mostu, atoli wcale liczne wyprawy nurkowe, co jakiś czas wznawiające poszukiwania, nie znajdowały ich dalszego ciągu, zatem prawdziwości osnowy tej legendy dotąd nie potwierdziły.
Kim była hipotetyczna bohaterka opowiadania? Owa bogata hrabina mieszkająca w Grobii. Legenda nie wymienia jej imienia. Wiadomo tylko, że była kobietą niezwykle urodziwą, aczkolwiek zarozumiałą i znienawidzoną przez okoliczną ludność. Drażniła wszystkich przepychem i zniechęcał wyniosłością. Przyjrzyjmy się zatem Bnińskim i ich rodowej siedzibie na ziemi sierakowskiej.
Legenda mówi, że hrabianka mieszkała w Grobi. Dlaczego? Przecież w Sierakowie przy rzece Warcie stał zamek obok zaś stajnie i wozownia tudzież. To w nim jak każe tradycja jeszcze pan Piotr Mikołaj von Gartenberg de Sadogorski mieszkał. Od tego jednak czasu dwór podupadał. Już za czasów Gartenberga daleko mu było do świetności z czasów Opalińskich, którzy go zbudowali. Za panowania kolejnych właścicieli podupadał, aż w końcu nie nadawał się do zamieszkania. Pierwotny między Bnińskimi właściciel Sierakowa Łukasz Bniński herbu Łodzia (1738 – 1818), wielki wielkopolski magnat i sędzia ziemski poznański, rzeczywiście tytułował się hrabią, z nadania pruskiego monarchy, nabył miasto i rozległy klucz w 1789 roku. Był człowiekiem jak najbardziej miejscowym. Urodził się w Psarskiem w powiecie Szamotulskim a jego matką była Marianna de domo Kwilecka herbu Śreniawa.. Tenże miał dwie małżonki. Pierwsza Jadwiga Józefa Nepomucena primo voto Garczyński (Lacka) de domo Pawłowska herbu Wierzbna urodziła się w 1722 roku, a zmarła 18 lipca 1807 roku we Lwówku. Nie może zatem chodzić o nią. Drugą żona Łukasza Bnińskiego była urodzona w roku 1758 Józefa Świnarska h. Poraj. O niej nie wiemy nic, a żaden herbarz nie przytacza daty jej zgonu. Może zatem to ona była bohaterką legendy? Niestety przeciwko takiej interpretacji przemawia fakt, że jeśli tylko małżonkowie przebywali razem to w latach 1794–1797 mieszkali w Petersburgu. Po powrocie zaś do Wielkopolski, posługujący się tytułem pułkownika znaku husarskiego, Łukasz Bniński, szybko popadł w konflikt z pruskimi władzami zaborczymi i przeniósł się zapewne z małżonką na Wołyń do Ostropola. Być może, przecież daty zgonu Józefy nie znamy to ona jest bohaterką tej opowieści. Przed taką spekulacją powstrzymuje nas nie tylko dość młody wiek w momencie przenosin rodziny na kresy ale przede wszystkim fakt, że nie znamy daty jej zgonu. W znanym ze skrupulatności urzędników Królestwie Prus zgon takiej znamienitej osoby z pewnością nie uszedł by uwadze odpowiednich urzędów, a zapewne i prasy. Zupełnie inaczej rzecz się miała na wschodzie.
Zatem to raczej nie małżonki Łukasza nie wzbudziły żalu w związku ze swoim rzekomym tragicznym losem.
Klucz sierakowski, a wraz z nimi i wsie Lutom oraz Grobia Łukasz sprzedał swojemu bratu Ignacemu Rupertowi Bnińskiemu (1734-1804). Tenże starosta średzki i wschowski rezydował głównie w Gułtowach gdzie zresztą zmarł. Tenże w roku 1782 poślubił Franciszkę Bnińską z Łodzi h. Łodzia, (jej rodzicami byli Konstanty Bniński z Łodzi h. Łodzia, i Brygida Załuska h. Junos). Ta żyła mniej więcej w latach 1760-1810, a jako, że nie znamy ani daty ani miejsca zgonu także mogła być bohaterka opowieści o Lutomskim moście. Po Ignacym dobra sierakowskie odziedziczył Aleksander Stanisław Rufin Bniński. Tenże sprzedał je pierwotnie w 1818 roku, a że jego żona Maria księżna Radziwiłł na Nieświeżu h. Trąby, zmarła w 1875 roku i ma nekrolog w Dzienniku Poznańskim, to nie może być bohaterką tej legendy.
Jakaż to zatem hrabina zginęła w drodze do kościoła przeprawiając się przez most na Jeziorze Lutomskim? Jeśli tylko most istniał to wtedy kiedy powóz z hrabiną zwalił się do wody z powodu zarwania mostu mogła nim jechać tylko Józefa hrabianka Bnińska ze Świnarskich h. Poraj.
Czy jednak podanie o Lutomskim moście jest wystarczającym dowodem na jego istnienie? Jak interpretować resztki kołków na jednym z brzegów? Czy to pierwsze filary mostu, czy coś zupełnie innego? Na te pytania odpowiedzieć będą mogli, być może, przyszli badacze lokalnej historii.
Chalasz©2021
Materiał został opublikowany na stronie: wielkopolskahistorycznie.pl
Witold Hensel w „Studiach i materiałach do osadnictwa Wielkopolski wczesnośredniowiecznej” Warszawa PWN T.III, s. 240-241 potwierdza ten fakt, jako odkrycie przypadkowe dokonane przed I wojną światową i zamieszcza plan sytuacyjny lokalizacji znaleziska. Dotychczas czynione podwodne próby zlokalizowania reliktów tej konstrukcji nie przyniosły rezultatów.
W każdej legendzie tkwi ziarenko prawdy, które przez pokolenia coraz bardziej obrasta fantazją opowiadających ją gawędziarzy.