Przygotowując biogramy bojowników o niepodległość Polski związanych z powiatem międzychodzkim przybliżamy Państwu losy bliskich, sąsiadów – obywateli. Losy wielu zwyczajnych bohaterów pokryła gruba patyna zapomnienia, spod której, mimo poszukiwań i badań niewiele jesteśmy wstanie wydobyć. Wielu innych zapisało się jednak na trwałe w pamięci społecznej. Chociaż zdobyli sobie szacunek współobywateli, a ich dzieła życiowe po dziś dzień są elementem naszej codzienności oni sami nie są wcale aż tak dobrze znani jakby się wydawało. Dzięki benedyktyńskiej pracy Witka Borowskiego możemy dzisiaj zaprezentować sylwetkę szkockiego szlachcica, urodzonego w Polsce, wychowanego w Rosji, wielkiego polskiego patrioty, „przyszywanego” sierakowianina, który zdobył serca mieszkańców miasta dzięki miłości do koni – Stanisława Hay. Biogram powstał dzięki zasobom biblioteki Janusza Kowalskiego. Jest także owocem przyjacielskiej współpracy twórców Wielkiego Almanachu Powstańców Wielkopolskich i Bojowników Niepodległości Ziemi Sierakowsko – Międzychodzkiej 1918-1921 i Towarzystwa Miłośników Ziemi Sierakowskiej w osobie jego prezesa Ryszarda Jaskuły, który udostępnił swoje zbiory. Zapewne w jeszcze niejednej, nieznanej nam niestety z lokalizacji szufladzie, spoczywają zdjęcia i dokumenty, których poznanie wzbogaciło by naszą wiedzę o faktu równie sensacyjne i ciekawe co te z poniższego biogramu. Może warto do nich zajrzeć ?
Hay Stanisław (1898-1972)
Urodził się 6 I 1898 r. w Ostaszewiźnie w powiecie siedleckim. Był synem Piotra Hay of Rannes i Wandy z d. Kuczyńska. W żyłach Stanisława płynęła krew szkocko-polska. Jego Ojciec był Szkotem spod Aberdeen, z północnych terenów Szkocji, krainy rozległych wrzosowisk smaganych wiatrami. Ukończył Wydział Rolny Uniwersytetu w Halle (Cesarstwo Niemieckie).
Na tereny Podlasia przybył ściągnięty przez swoich wujów pracujących w Zakładach Lniarskich w Żyrardowie. Po ślubie z Wandą Kuczyńską pochodzącą z rodziny ziemiańskiej, zakupił majątek w Rosji aż pod Smoleńskiem. Tam też Stanisław spędził swoje młodzieńcze lata, ukończył gimnazjum w Smoleńsku. Jak wspominała jego córka Krystyna, przed Rewolucją Październikową 1917 r. w Rosji, ojciec biegał na nartach po polach i pagórkach w ojcowskich lasach w okolicy Katynia. Rewolucja w Rosji zmieniła wszystko. Rodzice Stanisława musieli zostawić swój majątek, przyjechali na tereny odradzającej się Polski. Piotr zdążył sprzedać stado krów a pieniądze uzyskane ze sprzedaży ulokował w smoleńskim banku. Jego żona biżuterię zdeponowała w sejfie tegoż samego banku, do Polski przyjechała z kluczykiem…
Synowie Piotra i Wandy, Stanisław oraz jego bracia Jakub i Jan poszli walczyć o odradzającą się Polskę. Wstąpili do tworzonego w 1917 r. w Rosji I Korpusu Polskiego dowodzonego przez generała porucznika Armii Imperium Rosyjskiego Józefa Dowbora-Muśnickiego, późniejszego naczelnego dowódcę Sił Zbrojnych Polski w latach 1918-1919. Pod koniec stycznia1918 r. Stanisław brał udział w walkach z oddziałami Gwardii Czerwonej pod Bobrujskiem, zakończonych zdobyciem twierdzy Bobrujsk obsadzonej siedmiotysięczną załogą bolszewicką dn. 29 I 1918 r. Następnie uczestniczył w zwycięskim boju o Miński Litewski zdobyty przez Korpus 19 II 1918 r. Jego brat Jakub poległ na placu boju, brat Jan został w późniejszym czasie profesorem SGGW w Warszawie. Po zawarciu traktatu brzeskiego dn.3 III 1918 r. i likwidacji Korpusu przez władze niemieckie, Stanisław wraz z innymi żołnierzami Korpusu przybył w lipcu 1918 r. do Warszawy. Jesienią 1918 r. włączył się w organizację oddziałów Wojska Polskiego. W latach 1919-1920 w szeregach Wojska Polskiego walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Według wspomnień córki, ojciec po walkach z bolszewikami w latach 1919-1920 umiał szyć, reperować buty, przerabiać futra.
Zdemobilizowany, Stanisław rozpoczął studia w warszawskiej SGGW, które ukończył z powodzeniem w 1925 r. uzyskując tytuł inżyniera rolnika. Będąc studentem SGGW dorabiał sobie jako strażnik w Mennicy Państwowej. W czasie studiów od 1922 r. był praktykantem w stadninie w Janowie Podlaskim, gdzie w tym czasie administratorem był jego ojciec. Praktyki w tej stadninie kontynuował w roku 1923, aż do połowy roku 1924. Dn. 1 VII 1924 r. rozpoczął pracę w PSO Bogusławice, gdzie niebawem uzyskał nominację na zastępcę kierownika stada Tadeusza Nosarzewskiego. W 1928 r. założył rodzinę, zawarł związek małżeński. Po ślubie, jeszcze w 1928 r. został przeniesiony do PSO w Łącku, gdzie również objął stanowisko zastępcy kierownika stada Kazimierza Prądzyńskiego. Pracując w Łącku wykazywał się ponadprzeciętnymi zdolnościami organizacyjnymi i znajomością hodowli koni. Dlatego też po niespełna dwóch latach pracy w Łącku, 1 VII 1930 r. Ministerstwo Rolnictwa mianowało Stanisława Haya mającego już ośmioletnie doświadczenie w pracy w stadninach i stadach ogierów, kierownikiem nowo tworzonego właśnie PSO w Białce, w województwie lubelskim. Jako iż było to stado tworzone zupełnie od nowa, od podstaw, postawiono przed nim bardzo odpowiedzialne zadanie, z którego wywiązał się doskonale. Tworząc zręby hodowlane, bazę genetyczną stada w Białce, podejmował decyzje o zakupie koni w Wielkopolsce, na torze wyścigów konnych na Służewcu, na wystawach rolniczo-hodowlanych. Do Białki trafiały konie z Janowa Podlaskiego i z Sądowej Wiszni pod Lwowem.
Kiedy wiosną 1934 r. pojawił się wakat na stanowisku kierownika PSO w Sierakowie, Ministerstwo Rolnictwa po raz kolejny zdecydowało o zmianie miejsca zamieszkania Stanisława i jego rodziny. Został mianowany kierownikiem PSO Sieraków. Jak wspominała córka, rodzice opuszczali Białkę z żalem, zaprzyjaźnieni z ludźmi, czuli się tam wyjątkowo dobrze. Stanisław Hay nie mógł wtedy przypuszczać, że za kilka lat wróci do Białki w dramatycznych okolicznościach. Sieraków i cały okręg poznański stanowiły wtedy ośrodek bardzo intensywnej hodowli koni rolniczych, remontowych na potrzeby wojskowe oraz ogierów dla stad państwowych i prywatnych. Ministerstwu Rolnictwa zależało aby posadę w Sierakowie objęła osoba nie tylko o dużej znajomości hodowli koni, ale też potrafiąca pozytywnie oddziaływać na hodowców, zachęcająca ich do współpracy i udzielająca fachowej pomocy. Stanisław Hay spełniał te oczekiwania doskonale. Do tego momentu jego kariery zawodowej, przyzwyczaił się do angloarabów i ogierów pełnej krwi. Konie poznańskie stanowiły dla niego pewne novum. Szybko jednak przyzwyczaił się do nich i docenił ich wartość. W okresie tym ściśle współpracował z Poznańskim Związkiem Hodowli Koni. Praca w PSO Sieraków, w sławnym, najstarszym stadzie ogierów Polsce, stanowiła dla Stanisława Haya zaszczyt. 25 X 1938 r. gościł z wizytą w stadzie Prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego. Wszystko układało się pomyślnie do 1 IX 1939 r. Po napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę, sierakowskie stado na polecenie władz zostało ewakuowane na wschód, pomaszerowało na Wołyń. Jednakże po agresji sowieckiej17 IX 1939 r. ponownie ruszyło z Wołynia w kierunku zachodnim. W efekcie Stanisław Hay z sierakowskimi ogierami znalazł się w Białce. Po pięciu latach z okładem, w dramatycznych okolicznościach trafił do miejsca, które opuścił wiosną 1934 r. Wkrótce dołączyły do niego żona z córką, które po wybuchu wojny schroniły się w Warszawie u Marii Milbrat, teściowej Stanisława. W Białce pozostał przez cały okres okupacji hitlerowskiej w latach 1939-1944. Rzecz oczywista nie pełnił funkcji kierownika stada. W miarę możliwości starał się być niezależny do Niemców, pracował jako polski fachowiec, doradca niemieckiego komendanta Bissingera, który nie był hodowcą. Niemcy zachowywali się przyzwoicie, choć wiedzieli doskonale kim był Stanisław Hay. Sprzyjało mu to, iż szef niemieckiej hodowli koni doktor Gustaw Rau nienawidził faszyzmu i był dobrym znajomym, a nawet przyjacielem Stanisława. Przebywając w Białce, Stanisław Hay 29 III 1940 r. wystawił wzorową opinię masztalerzowi z sierakowskiego stada, a zarazem powstańcowi Janowi Kazusiowi wysiedlonemu do Guzowa, którego z kolei niemiecki zarządca sierakowskiego stada major Siegfried von Sydov zamierzał sprowadzić z powrotem do Sierakowa. Podczas pobytu w Białce kontaktował się z oddziałami Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich. Na jego polecenie do lasu wożono żywność, w zamian partyzanci nie atakowali stada. W obliczu nadciągającego frontu, w 1944 r. Niemcy ewakuowali stado. Konie przez Bogusławice wywieziono do Torgau i Traventall w Niemczech. Stanisław pozostał na miejscu, nie opuścił Białki. Samorzutnie zaczął kierować stadem, szukał koni. Oficjalnie został mianowany kierownikiem PSO Białka przez PKWN 1 VIII 1944 r. Po spotkaniu z młodszym bratem Wincentego Witosa Andrzejem, został pełnomocnikiem do spraw organizacji stadnin i stad ogierów w Wielkopolsce, na Śląsku i Pomorzu. Zajął się też stadniną w Janowie Podlaskim.
Jeszcze w trakcie działań wojennych, jechał z polskimi żołnierzami na zachód. Dotarł do Sierakowa kiedy Niemcy bronili się jeszcze w Poznaniu. Wkrótce ponownie został kierownikiem PSO w Sierakowie. 1 V 1945 r. Ministerstwo Rolnictwa powierzyło mu organizacje Państwowych Zakładów Chowu Koni na terenie Poznańskiego mianując go jednocześnie kierownikiem PSO Sieraków. Zajął się gorliwie nowym wyzwaniem. W trudnych powojennych warunkach, wspólnie z pracownikami Wydziału Chowu Koni przejmował określone gospodarstwa rolne tworząc w nich stadniny państwowe. Jeździł po tzw. Ziemiach Odzyskanych zbierając ocalałe konie nadające się do hodowli. Miał udział w organizacji państwowych stadnin w Racocie, Posadowie, Pępowie, Gogolewie, Kobylnikach, Modrzu, Konarzewie, Iwnie, Mieczownicy i Nieświastowie oraz stad ogierów w Sierakowie, Gnieźnie i Starogardzie. Wkrótce został mianowany Inspektorem PZChK na okręg poznański. W 1947 r. został przez Ministerstwo Rolnictwa wysłany do Francji celem zakupu dla PZChK materiału zarodowego. Jak zwykle, z zadania wywiązał się wzorowo sprowadzając do kraju cenny materiał zarodowy, stanowiący podwalinę założonej anglo-arabskiej stadniny koni w Pruchnej na Śląsku. W 1948 r. we Wrocławiu, organizował dział koni na pierwszej po wojnie dużej wystawie rolniczej.
Był głęboko związany z Polską, walczył o jej niepodległość. Czuł się Wielkopolaninem, choć w jego żyłach płynęła też szkocka krew. Mógł wyjechać do Anglii, gdzie mieszkała jego rodzina. Hrabina Mycielska przysłała do niego kuriera z prośbą, aby poprowadził w Anglii hodowlę jej kuzyna. Nie skorzystał z intratnej propozycji, wybrał polską hodowlę. Dlatego bardzo głęboko przeżył w 1952 r. odsunięcie go ze stanowiska w Sierakowie. Szalał stalinowski terror, człowiek o takim pochodzeniu jak Stanisław Hay nie mógł zajmować kierowniczego stanowiska. Jakiś aparatczyk w Warszawie skompromitował się pisząc, że Stanisław Hay jest angielskim lordem. Szkot z krwi angielskim lordem…Zwolniony z Sierakowa przeprowadził się do Gniezna. Dojeżdżał do pracy w Poznaniu jako inspektor hodowli koni, działacz i wieloletni prezes Poznańskiego Związku Hodowców Koni. W 1966 r. wspólnie z Romualdem Wołkowińskim napisał książkę „Stadnina koni Racot”. Krótko przed swoją chorobą, w roku 1971 napisał dla Konia Polskiego artykuł „75- lecie Poznańskiego Związku Hodowców Koni”.
Miał duże poczucie humoru. Jak wspominała córka, ojciec opowiadał, że jako oficer Wojska Polskiego odegrał historyczną rolę pomagając wsiąść do powozu Pani Premierowej – Helenie Paderewskiej, odbierał też wręczane jej bukiety. Innym razem, kiedy w 1937 r. wspólnie z polskimi hodowcami zwiedzał słynną Państwową Stadninę Koni w Trakenach (Prusy Wschodnie), stanął na środku placu i powiedział „Kiedy Niemcy oddadzą nam Prusy Wschodnie, to zostanę w Trakenach dyrektorem. Ten dach budynku dyrekcji jednak przerobię”. Po salwie śmiechu jaką wywołała jego wypowiedź, podszedł zaciekawiony dyrektor stadniny pytając w czym rzecz. Stanisław odparł, że dach budynku dyrekcji warto zmienić. Dyrektor skinął potakująco głową. Był prawdziwym demokratą, kochał konie, ludzi i drzewa. W Białce założył piękny park, jednak jego ukochanym parkiem był ten w PSO Sieraków. W życiu kierował się określonymi zasadami. Choć jego córka jeździła konno, wieczorami wchodziła z ojcem do stajen, to jednak jako dziecku zabraniał jej samodzielnego przekraczania progu stajni. Mawiał, że gdy zrobi to córka dyrektora, takie samo prawo będą miały dzieci wszystkich masztalerzy, a to byłoby niewskazane.
Zmarł po długiej chorobie 13 III 1972 r. w Kwidzynie. Spoczął na cmentarzu św. Piotra i Pawła w Gnieźnie.
Żonaty ( ślub w 1928 r.) z Aleksandrą z d. Milbrat ( ur. 1899 r. zm. 1976 r.). Dzieci : Krystyna Grabowska, żona trenera kadry olimpijskiej WKKW na olimpiadzie w Monachium 1972 r. ( ur.1929 r. zm. 2017 r.).
Odznaczenia : Medal Niepodległości (27 VI 1938 r.)
Źródła : WBH szufladka HARN-HEIN; W. Duński „Konno po sławę” Leksykon jeździectwa polskiego Warszawa 2012, s. 440-443 na podstawie wspomnień córki Krystyny Grabowskiej; W. Pruski „Wspomnienie o mgr .inż. St. Hay”; S. Hay R. Wołkowiński „Stadnina koni Racot” Warszawa 1966; S. Hay „75-lecie Poznańskiego Związku Hodowców Koni” Koń Polski Nr. 4, 1971 r.
©2020 Witold Borowski, Roman Chalasz
Ciekawy artykuł. Nietuzinkowy życiorys.
Kolejny przykład maestrii w rekonstrukcji ludzkich losów, dramaturgii ich życia oraz przykładnych postaw obywatelskich. Sprawdzony duet autorów, a właściwie zespołu dochodzeniowo-śledczego (Borowski/Chalasz), który pozyskawszy zaledwie nazwisko tworzy przepiękną wielowątkową narrację. Trwajcie w tym zbożnym wysiłku.
Jak zwykle, piękne Pan to opisał.Brawo!
Tym razem to dzieło głównie Witolda Borowskiego. Rośnie mi konkurencja.